Pieniądze szczęścia nie dają, ale czy napewno? Zobacz, co radzą naukowcy, żeby mieć więcej satysfakcji i radości z używania pieniędzy.
„Pieniądze szczęścia nie dają, ale zakupy tak” – to słynny cytat z aktorki Marylin Monroe. Patrząc na to co dzieje się w galeriach handlowych, nie tylko w Czarny Piątek, można dojść do wniosku, że miała rację.
Wiadomo, że jak mówi przysłowie, lepiej płakać w ferrari niż w starym punto, ale jak to właściwie jest z pieniędzmi? Dają szczęście czy nie?
Sprawdzamy, co na temat pieniędzy i ich wydawania ustalili badacze.
Pieniądze szczęścia nie dają – co zrobić, żeby dały
Skoro wiadomo jak oszczędzać pieniądze, to warto też wiedzieć, jak je wydawać.
Kupowanie przedmiotów nie jest receptą na szczęście. To zresztą jedna z żelaznych reguł prowadzenia budżetu domowego.
Owszem, każdy zna przyjemność z zakupu fajnej rzeczy o której od dawna marzył. Jednak rozpasany konsumpcjonizm nie jest rozwiązaniem.
Badacze z uniwersytetu w Harvardzie zauważyli, że bogacze nie tylko mają „lepsze zabawki” – lepiej też jedzą, korzystają z usług lepszych lekarzy, mają znaczącą pracę (a raczej biznes) i dużo więcej wolnego czasu niż zwykli śmiertelnicy.
A jednak nie są znacząco szczęśliwsi od osób, które mają mniej – zauważa profesor Daniel T. Gilbert.
Dlaczego pieniądze nie dają szczęścia tym ludziom? Odpowiedź jest dość prosta.
Ludzie popełniają błąd wydając pieniądze, które wypełniają ich konto. Mylą się w ocenie, co warto kupować. Tak przynajmniej zauważyli brytyjscy naukowcy.
Gdyby kolejny zarobiony milion oznaczał kolejny krok w górę na skali szczęścia, to przecież każdy multimilioner byłby wniebowzięty, prawda? Tymczasem rzeczywistość jest inna.
Owszem, krezusi często czują satysfakcję: mają wolność i dostęp do wielu rzeczy. Jednak satysfakcja nie oznacza szczęścia.
Pieniądze mogą dać szczęście
Pora przyjrzeć się, co proponują naukowcy, żeby zagonić nasze fundusze do roboty.
Doświadczenia zamiast przedmiotów
Jeśli już kupować, to przede wszystkim doświadczenia zamiast rzeczy. To podstawowa zasada, kiedy rozważamy, jak dobrze używać pieniędzy.
Warto kupić najdroższy bilet na koncert, żeby spotkać się z ukochanym artystą.
Polecieć na nurkowanie w najbardziej odległy zakątek ziemi.
Wyprawić urodziny w Paryżu/Barcelonie/Rzymie i zaprosić wszystkich przyjaciół.
Wybrać się na obiad do restauracji w której dania serwuje najlepszy kucharz w tej części świata.
To tylko przykłady – każdy wie, czego chciałby doświadczyć.
Nie jest tak, że „zwykłe” zakupy w sklepach to czyste zło. Warto tylko pamiętać, żeby nabyte przedmioty były środkiem, a nie celem.
Wydawaj pieniądze na innych
Relacje są szalenie ważne i wpływają na nasz, jak to mówią psycholodzy, dobrostan.
Być może dlatego Steve Jobs, Bill Gates i wielu innych krezusów chętnie wydaje miliony na działalność dobroczynną.
Lepiej mieć więcej małych przyjemności niż niewiele dużych
Dlaczego? Bo drobniejsze przyjemności łatwiej ochronią nas przed nudą i przyzwyczajeniem. Zapewniają dreszczyk niepewności i miłe poczucie zaskoczenia.
Dlatego zamiast dużych wakacji choćby w najpiękniejszym resorcie, większą przyjemność sprawi nam kilka krótszych wypadów, nawet jeśli hotel nie będzie równie spektakularny.
Korzystając z częstych, ulotnych przyjemności (zamiast sporadycznych, ale długich doświadczeń) możemy lepiej odczuć przypływy radości, które niosą pierwsza minuta masażu, pierwszy kęs czekolady czy spojrzenie na morze – tłumaczy prof. Gilbert
Ciekawy eksperyment przeprowadzili naukowcy z New York University.
Część osób wysłali na masaż, który trwał 3 minuty bez przerwy. Pozostali skorzystali z 80 sekundowego masażu, a po 20 sekundach z kolejnej sesji trwającej 80 sekund. Co się okazało? Bardziej zadowolone były osoby z drugiej grupy…
Walcz z pokusą szybkiej konsumpcji
To proste wyliczenie: jeśli szybko zjesz ulubione danie to masz „x” przyjemności. Zjedzone i koniec.
Jednak jeśli pomyślisz o wizycie w ulubionej restauracji i postanowisz odłożyć ją na weekend, to do „x” przyjemności z jedzenia dodajesz również „y” przyjemności z czekania na przyjemność.
Zastanów się nad przyszłymi konsekwencjami zakupów
Świetnie jest mieć dom poza miastem, z własnym ogródkiem, bez sąsiadów i głośnej ulicy za oknem.
Wiele osób kusi taki obrazek i nie dostrzegają konsekwencji zakupu nieruchomości. Dopiero po przeprowadzce okazuje się, że trzeba wozić dzieci do szkoły, a potem je odbierać. Nie ma atrakcji, które dostarcza duży ośrodek (bary, kina, restauracje, galerie handlowe), a utrzymanie domu i ogrodu to w praktyce praca na drugim etacie…
Z zasady słabo przewidujemy konsekwencje naszych decyzji.
Często nie pozwalamy, żeby „minusy przysłoniły plusy”. Dlatego marząc o kosztownych zakupach – na przykład domu – uciekają nam wszelkie niedogodności dnia codziennego związane z zamieszkaniem w takiej nieruchomości.
W myślach mamy tylko piękny widok domku pod lasem, jak z tapety na pulpicie smartfona.
Patrz, co stało się z innymi ludźmi
Jeśli zastanawiasz się, na co wydawać pieniądze, żeby być szczęśliwym, to obserwuj innych ludzi. Są zadowoleni z dokonania wyboru, który ty dopiero planujesz?
Każdy z nas jest inny, jednak mamy też wspólne cechy. Warto skorzystać z doświadczeń ludzi, którzy mają podobny styl życia do naszego.
Góry pieniędzy nie sprawią, że staniemy się szczęśliwymi ludźmi. Trzeba jeszcze wiedzieć, jak je sensownie wydać. Z drugiej strony – kłopoty finansowe napewno uczynią nas nieszczęśliwymi. Dlatego warto nauczyć się jak dbać o finanse osobiste i dobrze używać zebrane fundusze.